Ukazał się drugi a tak właściwie to pierwszy rozdział. Mam nadzieję, że nie jest on bardzo zły i zapraszam do czytania.
-Chyba jesteś niepoważny! Czy ty nie rozumiesz co jej może grozić? A co się stanie jak się o nas dowie? Myślałeś o tym?-Edward po raz kolejny dał się ponieść emocjom i wrzasnął. Westchnąłem.
-Oczywiście, że o tym myślałem. Wiem jakie to pociąga za sobą konsekwencje. Ale Charlie był moim najlepszym przyjacielem i choć to brzmi absurdalnie jestem mu to winien. On na moim miejscu zrobił by to samo.
-Tyle, że on nigdy nie będzie na twoim miejscu. Nigdy nie mógłby być. Nie możesz porównywać jego do siebie.
-Nie mogę, masz racje Edwardzie. Ale to nie zmienia faktu, że nie mogę zostawić tej dziewczyny samej.
-A nie uważasz, że lepiej by było nie wprowadzać jej w towarzystwo wampirów? Bezpiecznie dla niej będzie gdy trafi do domu dziecka. Tam przynajmniej nie będzie jej nic grozić.-do dyskusji wtrącił się Jasper.
-Och przecież potrafimy się kontrolować. Nie będziemy jej w żaden sposób zagrażać.-stwierdziła Esme.-Nie chcecie mieć nowej siostry?
-Chcemy. Tyle, że samo "chcemy" nie wystarczy. Jak zamierzacie ukryć nasze polowania? Albo to, że iskrzymy się w słońcu. Przecież deszcz nie będzie padał nieustannie.-Rosalie usiadła na schodach i obserwowała nas wszystkich.
-Wszystko przemyślałem i nie ma sytuacji niemożliwych. Polować będziemy parami, z nią zawsze ktoś będzie. Zrozumcie, że ona teraz tylko na mnie może liczyć. Na nikogo więcej. Nie mogę pozwolić, żeby cierpiała jeszcze więcej.- powiedziałem, mając nadzieję, że wreszcie zrozumieją moją sytuację i mnie poprą
-I właśnie dlatego nie może tutaj zamieszkać! Dla jej bezpieczeństwa. Owszem, możemy się kontrolować, ale nie możemy przewidzieć wszystkiego.-warknął Edward
-Tak się składa, że możemy- wtrąciła Alice -Edwardzie myślę, że nie ma w tej sytuacji dobrego wyjścia. Ale Carlisle ma racje, nie możemy jej zostawić. Jeśli jesteśmy w stanie jej pomóc to zróbmy to.
-Możemy spróbować. Alice uprzedzi nas gdyby miało dziać się coś niepokojącego. No dajcie już spokój.-westchnął Emmett -Idę pobiegać.
I wyszedł. Na jego miejscu zrobiłbym to samo.
-Czyli rozumiem że już postanowiliście?-Edward nadal był temu przeciwny
-Edwardzie, nie rozumiem twojego uporu. Wszystko będzie dobrze. Zobaczycie.
-Świetnie! Tylko ja już zaznaczam, że żadnych konsekwencji tej głupoty nie ponoszę! To wasz wybór!
Nie rozumiałem ich. A już zwłaszcza Edwarda, w końcu to on znał moje pobudki ku temu, powinien mnie zrozumieć.
-Mi również wydaje się, że to zły pomysł, ale zrobicie jak uważacie-rzekła Rosalie wychodząc z pokoju. -Poszukam Emmetta.
-Jasper a ty dokąd?-zawołała Alice widząc jak chłopak wstaje i wychodzi
-Myślę, że już zakończyliśmy tę rozmowę.
-A wiesz ile jeszcze mamy do roboty? Przecież, skoro przyjedzie trzeba wszystko przyszykować. Pokój, łazienkę. Na początek musimy pojechać na wielkie zakupy. No przecież musimy zrobić wszystko, żeby umilić jej pobyt tutaj. Och już ją lubię! No to kto jedzie ze mną?
***
Po ciągnącym się w nieskończoność locie wysiadłam na lotnisku w Seattle i rozejrzałam się dookoła. Gdzieś w tym tłumie ludzi miała być moja nowa rodzina. Na taką nazwę pozwalałam sobie tylko w myślach, a i nawet w nich brzmiała ona niedorzecznie. Gdzieś koła siebie usłyszałam dźwięk komórki i dopiero po kilkunastu sekundach zorientowałam się, że dochodzi on z mojego starego modelu telefonu.
-Tak słucham-powiedziałam jednocześnie ciągnąc za sobą olbrzymią walizkę i próbując iść na przód. Nie miałam kompletnego pojęcia jak ja ich rozpoznam, nie byłam również pewna czy oni rozpoznają mnie.
-Bello tu Alice. Już jesteśmy na lotnisku. Spotkajmy się koło wind, dobrze?
-Hmm... tak-wymamrotałam zadziwiona jej dźwięcznym głosem-Już tam idę.
Rozłączyłam się i zaczęłam poszukiwać owych wind. Lotnisko wcale nie było większe niż w Phoenix, jednak w przeciwieństwie do tamtego, tego wcale nie znałam. Dookoła otaczali mnie ludzie, nie sposób było cokolwiek zauważyć. Szłam dzielnie na przód, chociaż do moich oczu zaczęły napływać łzy. W tej właśnie chwili czułam się jak na obcej planecie i wcale nie zanosiło się na jakieś zmiany. Wciągnęłam głośno do ust powietrze i rozglądałam się z zamiarem spytania kogoś o drogę do owych wind. Dlaczego akurat windy? Nie mogła wybrać czegoś bardziej oznaczonego?
Nagle idąca obok mnie dość puszysta kobieta popchnęła mnie swoim bagażem, co spowodowałyby na pewno mój upadek, gdyby nie chłopak, który złapał mnie, nie wiedziałam nawet kiedy i postawił do pionu.
-Nic ci nie jest?-zapytał aksamitnym barytonem, przyglądając mi się uważnie. Zatonęłam w jego oczach. Po kilkunastu sekundach odzyskałam rozum.
-Nie. Dzięki. -wyswobodziłam się z jego uścisku
-Nie ma sprawy. -zmrużył oczy i odwrócił się z zamiarem odejścia
-Poczekaj. Nie wiesz może, gdzie tutaj są windy? Miałam tam się spotkać z moją... znajomą, ale nie wiem jak tam trafić-wyjąkałam cicho
-Ty jesteś Bella Swan? -zapytał
-Tak. Skąd wiesz jak się nazywam?
Jednak nie odpowiedział na moje pytanie. Ponownie się odwrócił i zawołał.
-Alice! Chodź! Znalazłem ją.
Po krótkiej chwili stanęła przede mną dość wysoka dziewczyna, z krótkimi, ciemnymi włosami i wesoło się uśmiechając, uścisnęła mnie.
-Witaj Bello. Nareszcie cię poznałam Carlisle wiele mi o tobie opowiadał.
-Cześć-szepnęłam nieśmiało. Naprawdę nie wiedziałam co w tej chwili mam robić.
-To jest Edward, twój przyszywany brat. A ja jestem Alice. Chodźmy już, pewnie jesteś zmęczona.
Edward wyciągnął z mojej ręki uchwyt walizki i sam podniósł ją bez najmniejszego wysiłku, i ruszył bez słowa przed siebie.
-Och nie przejmuj się nim. Czasem ma takie humory, ogólnie da radę się z nim wytrzymać, zresztą wkrótce sama się o tym przekonasz.
Wyszliśmy z lotniska i wsiedliśmy do lśniącego, srebrnego volvo.
-Mam nadzieję, że ci się tu spodoba. To naprawdę urocze miasteczko. A jak tam podróż? Była bardzo męcząca?
Dlaczego tak bardzo chciała ze mną rozmawiać? Czy nie moglibyśmy nie odzywać się przez resztę drogi?
-Nie. Dało się wytrzymać.
-To świetnie. Zobacz tutaj jest szkoła. Ale my uczęszczamy do innej, w Forks. A tam park. Ale my mieszkamy pod lasem, więc nie będzie ci przeszkadzać miejski szum. Zobaczysz będzie fajnie. Nawet nie wiesz jak się cieszę, że będę miała nową siostrę. Rosalie nic się nie chce. Będę miała z kim chodzić na zakupy. Lubisz buszować po sklepach, prawda Bello?
Przez całą drogę Alice rozładowywała napięcie swoją paplaniną, za to Edward nie odezwał się ani razu. Napiął wszystkie mięśnie i co jakiś czas obserwował mnie w lusterku. Rozpraszał mnie jego wzrok. Zresztą cała ta dwójka, była wręcz zjawiskowo ładna. Bez żadnych niedoskonałości, niedociągnięć, po prostu idealna. Za Seattle przejechaliśmy przez Port Angeles, aż wreszcie dojechaliśmy do Forks. Zaczął padać deszcz. Minęliśmy miasteczko i skręciliśmy w drogę wiodącą przez las. Nie byłam pewna ile trwała ta cała podróż, ale w pewnym momencie moim oczom ukazała się nowoczesna willa otoczona ze wszystkich stron lasem. Ten widok zaparł mi dech w piersiach. Jeszcze tak pięknego miejsca nie widziałam.
-No jesteśmy. I jak ci się Bello podoba?-zagadnęła ponownie Alice
-Macie piękny dom.
-To teraz także twój dom. -no tak. Ale tego nie potrafiłam sobie wyobrazić.
Przed wejściem stało dwoje ludzi, obejmujących się i uśmiechających się do mnie pokrzepiająco. Domyśliłam się, że to państwo Cullenowie.
-Witamy cię Bello- odezwała się kobieta przytulając mnie, a mężczyzna położył mi dłoń na ramieniu- Jestem Esme, to mój mąż Carlisle, Alice i Edwarda już poznałaś, chodźmy do środka, tam czeka reszta.
Poprowadzili mnie do wielkiego, oszklonego ze wszystkich stron salonu. Na sofie siedział napakowany, o ciemnych włosach chłopak, obok niego stała blond-włosa piękność, a za nimi zauważyłam jeszcze jednego chłopaka z jasnymi, opadającymi do ramion włosami. Wszyscy, gdy tylko weszłam wstali i się uśmiechnęli. No, ale najpierw przeszyli mnie ostrożnym wzrokiem.
-To jest Emmett, Rosalie i Jasper.
-Cześć-tylko to przyszło mi do głowy
-Chodź Bello- za rękę pociągnęła mnie Alice-Oprowadzę cię po domu. Tutaj jest kuchnia, tam łazienka, ale z tej nie musisz korzystać, będziesz miała własną przy swoim pokoju- poprowadziła mnie po schodach na piętro, które jak reszta domu było ze wszystkich stron oszklone- Tam jest pokój Rosalie i Emmetta, tutaj mój i Jaspera, na końcu korytarza Edwarda, z drugiej strony sypialnia Esme i Carlisle, tam jest jego gabinet, a tutaj urządziłam twój pokój. Mam nadzieję, że będzie ci się podobał.
Zaprowadziła mnie, do błękitnego pokoju. Na wprost było wielkie okno balkonowe, po prawej stronie stały meble i półki, a na nich stało kilka książek, naprzeciwko znajdowało się łóżko z ogromną ilością poduszek, a nad nim kilka obrazków, obok łóżka stało proste biurko z zapewne najnowszym modelem laptopa.
-Okej to ty się rozpakuj, zawołam cię kiedy kolacja będzie gotowa.
I już jej nie było.
Usiadłam na łóżku i wszystkie trzymane na wodzy lęki przestały się poddawać mojej kontroli. Łez już nie dałam rady powstrzymać, położyłam się na łóżku i płakałam, nie mogąc pojąć jak będąc jeszcze tydzień temu normalną dziewczyną, mającą normalną rodzinę, teraz znalazłam się tutaj.
***
Stałem i nasłuchiwałem. Płakała. Nie miałem pojęcia co zrobić.
-Długo to już trwa?-zapytała Alice
-Jakieś piętnaście minut. Może powinniśmy tam wejść i...
-No i co jej powiesz?
-Nie wiem.
-Lepiej będzie jak teraz zostawimy ją samą. A swoją drogą co ty się tak przejmujesz? Co braciszku? Czyżbyś zmienił o niej zdanie?
-Po prostu jest mi jej żal.-westchnąłem
-Och Edward, kogo ty chcesz oszukać?
Podaj swą dłoń i bądź
Podaj swą dłoń
By wyrwać czyjeś serce z sideł samotności
Móc poczuć prawdziwy smak radości
Podaj swą dłoń
By łatwiej było znosić trudności
Wypraszać ze swych myśli nieproszonych gości
Podaj swą dłoń
By obcy był stan oschłości, niepewności
By na nowo wskrzeszona została planeta miłości
Podaj swą dłoń
Nie skazuj na poczucie samotności
Nawet gdy wokół same ciemności
A serce drży z nadmiaru wątpliwości
Podaj swą dłoń
Po prostu ją podaj
Po prostu bądź
~Przemijająca_ ©
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
12 komentarze:
Hej! :D
Na początku chcę Cię przeprosić, że dopiero teraz tu zajrzałam, ale miałam problem z dostaniem się na tą stronę. Nie wiem, chyba źle wpisałaś adres - zapomniałaś o "com" i dałaś tylko "pl". Wiem, wiem. Powinnam się była domyślić, ale tego zbytnio nie ogarniam - wiesz, jestem przyzwyczajona do onetu i strony innych blogów to dla mnie czarna magia :)
Ale się postarałam i udało mi się tu dostać :D I było warto.
Bardzo spodobał mi się Twój styl pisania - czyta się miło, szybko i przyjemnie.
Ciekawie opisałaś reakcję Belli, na wiadomość o śmierci rodziców. Albo kłótnię w rodzinie Cullenów.
Niech ten Edward nie będzie takim pesymistą. Jakoś to będzie. Ciekawe co on by zrobił na miejscu Carlisle'a? Bo przecież, to nie on odczuwałby później wyrzuty sumienia.
Ale ciekawe czy się zakochał :D
Czekam na rozdział z jego perspektywy :D
Dodaję Cię do linków na moim blogu (dla przypomnienia: love-is-forever.blog.onet.pl) :)
Kiedy nn? Nie mogę się doczekać.
A właśnie. Powiadamiasz o nowych rozdziałach? Jeśli tak, to mogłabyś mnie informować? na moim blogu, lub na gg:40436283
Pozdrawiam! ;**
Psychiczna
Super
:D
Bardzo mi sie podoba :) twoje opowiadanie choc to dopiero 1 rozdz.
Informuj mnie na
mala-duza-bella-swan.blog.onet.pl
lub gg: 39130110
Pozdrawiam Angela
Hej. Na początku chcę podkreślić, ze masz bardzo ładny szablon. Muszę się tu trochę zaklimatyzować bo nie ogarniam za bardzo blogspotu ;] Ale się wprawię, obiecuję. Zacznę od początku, czyli od prologu:
To tak prolog wyszedł ci znakomicie. Szkoda mi Belli, nie miała przyjąć do wiadomości tak okrutnej nowiny. Ale nie dziwię się jej.
Rozdział 1 :
Co ty gadasz. Ta notka wcale nie jest zła, wręcz przeciwnie wyszła ci znakomicie. Notka jest ciekawa i dobrze opisuje całą sytułację. Oczywiście zachowanie naszego Edwarda jest baaaardzo zmienne. No bo Edziu się waha w nastrojach ;]
No i nasza Alice ta już na samym początku o zakupach papla!!
I za to kochamy naszą chochlicę.
Czekam na nową notkę. Dodaję cię do mnie do linków I proszę cię abyś informowała mnie o nowych rozdziałach na moim blogu http://swiat-belli.blog.onet.pl/
Z góry dziękuję ;**
Super opowiadanie! Czy możesz mnie informowac o nn na http//:bells-i-reszta-cullenow.blog.onet.pl/? Byłabym wdzięczna. Oczywiście ja również będe cię informowć i czekam na nn!
Hej u mnie na http://swiat-belli.blog.onet.pl rozdział 3. Zapraszam
Rozdział świetny.I nie mów że nie bo jest na prawdę świetny.Bardzo mi się podoba jak piszesz.Dobra nie nudzę,czekam na NN.Powiadom mnie proszę na:
http://krew-wampira.blog.onet.pl/
O następnej notce.Z góry wielkie dzięki!
Wampirzyca
Super blog i rozdział.! ;p Bardzo mi się podoba. Czekam na więcej. Pozdrawiam. :)
Hej. Wpadłam na tego bloga przypadkiem, ale warto było. Rozdział boski, zresztą prolog także.
Na początku też dodawałam komentarz, ale nie jestem obeznana w blogspocie.. Ale bd się starała wszystko zapamiętać.;))
Tak wgl... kiedy nn.?? Możesz mnie o nich informować.?? Jeżeli tak to podaje ci adres mojego bloga: inna-bella-swan.bloog.pl .;D
Serdecznie zapraszam.
I błagam, naprawdę mnie informuj, bo ten blog jest WSPANIAŁY!! Nie marnuj talentu.
Pozdrawiam! .;**
Hej :D Serdecznie zapraszam na mojego bloga. Pojawił się 4 rozdział. Pozdrawiam ;**
http://swiat-belli.blog.onet.pl/
Świetny blog. Masz bardzo ładny szablon. Jestem również pod wrażeniem treści. Współczuję Belli śmieci rodziców. Edward to pesymista. Mam nadzieję, że zmieni się i będzie z Bells, zwłaszcza teraz kiedy ona potrzebuje kogoś bliskiego. Czy mogłabyś mnie informować o kolejnych rozdziałach na moim blogu? W skrócie bardzo podoba mi się twój blog czekam na nową notkę i życzę dużo weny. <3
fajne opowiadanie czekam na dalsze notki
Świetny! Nie wpadłam na to,że można pisać historię Belli od tej strony! Będę wpadała często ;p
Zapraszam do mnie na http://the-cullen-history.blogspot.com/
Prześlij komentarz